16 sty 2017

Epius



Epius
269 lat
Xaresya
Sarani

Warto na początku zaznaczyć, że Epius pomimo współpracy z Saranami jest neutralny. Oczywiście niewiele osób o tym wie. Nie czuje zahamowań przed niesieniem śmierci na różne straszne sposoby. Ba, lubi się nawet znęcać nad swymi ofiarami jeśli te mu wystarczająco podpadną. Czasem jednak z mniej lub bardziej jasnych przyczyn. Epius ma różnych panów, którzy gwarantują mu różne nagrody.

Epius nie pomaga byle przybłędom, jest bardzo duża szansa, że bez znajomości z odpowiednimi ludźmi bądź znajomością z nim samym po prostu nigdy o nim nie usłyszysz. A wygląda on niepozornie i zazwyczaj stroni od życia w społeczności.

Dlaczego Epius może być cenną osobą? Jeśli potrzebujesz lekarstwa na paskudną chorobę to je otrzymasz, jeśli ktoś przeklnie Twój ród to zdejmie złe zaklęcie, jeśli szukasz magicznego artefaktu to sprzeda go, lecz zważaj! Spróbuj go oszukać, a Twe życie zamieni się w jeszcze większy koszmar bądź po prostu utracisz swą duszę.
A może... po prostu potrzebujesz się zrelaksować? I na to Epius coś wynajdzie...

A więc znasz Epiusa? A może jednak nie znasz, ale jakiś inny tajemniczy nieznajomy wskazał Ci do niego drogę? To już połowa sukcesu. Teraz jeszcze musisz okazać wyrozumiałość dla specyficznego stylu bycia Epiusa. Czasem lubi rozmawiać sam ze sobą, czasem wydaje się być w zupełnie innym świecie, a czasem może w ogóle nie chcieć z Tobą rozmawiać. Jeśli będziesz niemiły dla Epiusa to albo nie wrócisz żywy, albo wrócisz z klątwą na sobie. Jeśli ma dobry dzień to po prostu wyrzuci Cię ze swojego terenu i każe nigdy więcej nie przychodzić. Wtedy musisz przynieść coś niezwykle cennego. Nie, nie złoto i inne skarby. Dla niego jest to tylko waluta pośrednia, której niezwykle szybko pozbywa się na rzecz innych bardziej przydatnych przedmiotów. Przynieś mu składniki alchemiczne o wyjątkowych właściwościach, przynieś mu coś dzięki czemu będzie mógł lepiej uprawiać sztukę magiczną, może magiczny artefakt.
No i... cóż. Jeśli przyprowadzisz młodą i powabną dziewicę, która jest w stanie stać się służką bądź pomocnicą na bezwzględny rozkaz pana to również możesz uznać swe poprzednie czyny za wybaczone.

Jak Epius się nosi? Ano na pewno nie jak typowy mag. Szaty i szpiczaste kapelusze nie są wygodne. Owszem szaty nosi jednakże są one nieco krótsze na dole bo sięgają tylko kolan. Szerokie rękawy i kaptur jednak pozostały. Poza tym płaszcz podróżny, wygodne buty z cholewą oraz pas na najpotrzebniejsze przedmioty. Ma ze sobą także kostur ozdobiony wyżłobionymi symbolami oraz przewiązanym na górnym końcu amuletem. Kostur jest mu niezbędny do uprawiania większości ze znanej mu sztuki magicznej. Poza tym nosi również sztylet, kilka fiolek z miksturami różnego przeznaczenia i torbę na ramię.
W pewnych momentach porzuca swe ubrania, odkrywa wytatuowane podobnymi jak na kosturu symbolami ciało pozostając przeważnie jedynie w ceremonialnej przepasce biodrowej.

Epius nie ma domu rodzinnego dokąd mógłby wrócić. Jest wędrowcem. Podrózuje swoim wozem zaprzężonym w dwa konie. W nim trzyma cały swój dobytek. Niestety nie lubi go opuszczać więc w chwili, gdy trzeba przenieść się na inną wyspę musi poszukiwać odpowiednio dużego statku. Jednakże odpowiedni ludzie zawsze wiedzą gdzie przebywa i są w stanie go odnaleźć w razie potrzeby.

Najlepszymi przyjaciółmi Epiusa są ludzkie wady i odchyły...


Dar

Bezksiężycowa, chłodna i nieprzyjemna noc nie pozwalała ujrzeć nic poza czubkiem swego nosa. Wąską leśną ścieżką wędrowała zakapturzona postać okryta ciemną peleryną podróżną sięgającą połowy łydek. Gdyby nie biała kula unosząca się nieco nad wnętrzem lewej dłoni wytworzona z najczystszej energii magicznej otaczająca silnym światłem samotnego wędrowca to ten zniknąłby po prostu w mroku.
Jego krok był spokojny lecz pewny. Wiedział dokąd idzie mimo, że tak naprawdę nigdy tu nie był. Nie oglądał się za siebie, nie wzdrygał gdyż nie było takiej potrzeby. Las skąpany był w nienaturalnej ciszy. Im dłużej jednak szedł tym szybciej pracowało jego serce, wnętrzności zdawały się kurczyć i boleśnie zwijać w supeł. Nie potrafił tego wytłumaczyć, nie potrafił z tym walczyć, mimo wszystko jednak nie rezygnował.
W końcu gęste zarośla przerzedziły się na tyle, że przed sobą nieznajomy mógł spostrzec małą dolinkę, a w niej posiadłość ziemską. Najpewniej cel bowiem podróżnik nie zawrócił czy nie zboczył z dróżki, a ruszył dalej. Stromym, krętym przejściem dosyć szybko znalazł się w dolinie, a chwilę później przed metalową bramą. Bez zawahania pchnął jedno z jej skrzydeł, a te powoli z przeraźliwym skrzypieniem usunęły mu się z drogi wpuszczając na teren posiadłości. Te również wyglądało na opuszczone, w końcu nie było żadnego stróża, psy nie zaszczekały w ostrzeżeniu, że ktoś niepowołany znajduje się po tej stronie ogrodzenia. Dosyć duże murowane domostwo z drewnianym piętrem, bogato ozdobione rzeźbionymi ręcznie gzymsami, filarami oraz wykończeniami dachu w motywach legendarnych bestii jak choćby głowy smoków stało idealnie na środku, kawałek przed bramą. W oknach z otwartymi okiennicami nie było zapalone żadne światło. gdzieś po bokach majaczyły budynki spichlerza, obory czy stajni, ale na tym wędrowiec się nie skupiał.
Niewzruszony takim powitaniem, a raczej jego brakiem ruszył do kamiennych schodków po których wspiął się przed okute dębowe drzwi. Nie skorzystał z metalowej kołatki lecz otworzył je idetycznie jak chwilę temu bramę. Wszedł na korytarz, kątem oka dojrzał jakieś obrazy, ryciny czy inne ozdoby lecz i one nie leżały w sferze zainteresowań obcego. Już przed wejściem czuł jakby serce miało mu zaraz wyrwać się z piersi, kręciło mu się w głowie, miał mdłości. Mimo to jakby z przyzwyczajenia udał się do drugiego pomieszczenia po lewej zaciskając lewą dłoń w pięść co spowodowało wygaśnięcie kuli światła jaka była mu jedynym towarzyszem.
Był nim pokój dzienny. W kominku palił się ogień wesoło strzelając co chwilę, lecz nie zdziwiło to wędrowca nawet jeśli nie widział wydobywającego się z komina dymu. Dwa rzeźbione fotele stały przed paleniskiem, zwrócone były tyłem do wejścia ustawione pod skosem tak, że siedzący na nich ludzie nie musieli skręcać szyi by zobaczyć towarzysza obok. Pomiędzy nimi stał drewniany, niewielki, okrągły stolik.
- A więc jednak! Podjąłeś słuszną decyzję, przyjacielu! - przywitał wędrowca beztroski męski głos. Wtem na podłokietniku lewego fotela pojawiła się ręka. Otwarta dłoń z charakterystycznym złotym sygnetem z ciemnym kamieniem wskazała siedzisko obok – Usiądź proszę. Rozumiem, że nasza umowa może już zostać zawarta?
Nieznajomy wykonał polecenie i usiadł w snopie światła z ogniska. Spojrzał na swego rozmówcę. Był nim wysoki i chudy mężczyzna ubrany w zdobioną białą koszulę, karmazynową kamzielę oraz drogie ciemne spodnie. Popijał sobie coś ze złotego pucharu wysadzanego drogimi kamieniami. Jego twarz miała poważny wyraz, łypał na swego gościa znad naczynia ciekawskim wzrokiem, a zadbana fryzura oraz gładka szczęka świadczyły, że ceni sobie dobry wygląd.
- Tak. Warunki umowy pozostają takie same – wydyszał wyczerpany przez swój stan.
- Wybornie! Ach, wybornie! - mężczyzna aż odsunął puchar od ust i wskazał małym palcem zwitek pergaminu na stoliku. Wędrowiec spostrzegł, że po spojrzeniu ponownie na mebel pojawił się także zdobiony sztylet. Gdy wziął pergamin do ręki i rozwinął go by przczytać raz jeszcze całą treść dokładnie to gospodarz utkwił w nieznajomym spojrzenie, tym razem zniecierpliwione.
- Wszystko pozostało tak jak spisano na początku – mężczyzna odchrząknął – Ja, Epius pragnę zawrzeć z Tobą umowę – wyrecytował patrząc na swego zaczytanego gościa - Otrzymam od Ciebie żywot wieczny w zdrowiu i władzę nad stworzeniami z Twego świata. W zamian oferuję Tobie na wieczność własną duszę, abyś mógł osłonić siebie i swych pobratymców od światła płynącego od wszystkich, śmiertelnych i nieśmiertelnych, którzy zapragną zakończyć Twe panowanie. Z podzięką przyjmę ciosy skierowane na Ciebie i będę cierpiał za Ciebie do końca – mężczyzna skończył – Czyż nie było tak?
Nieznajomy mimo wszystko zapoznał się z wypisanymi czarnym atramentem słowami. Zaczynał mieć mroczki przed oczami, miał wrażenie, że za chwilę straci przytomność. Ostatkiem sił złapał za ostrze i przeciął nim opuszek prawego palca wskazującego pozwalając by szkarłatna krew wydobyła się na zewnątrz. Położył pergamin na stoliku i dociskając palec do materiału pod tekstem napisał niewyraźnie "Epius". Koślawe, niewyraźne litery zapłonęły żarem jak tylko odsunął palec by na zawsze zapieczętować umowę. Wtedy mężczyzna zaśmiał się przeraźliwie, jego głos zmienił się na niski, zniekształcony, nieludzki.
- Będzie Ci ze mną jak w raju! - roześmiał się na dobre, a nieznajomy zgiął się w pół nie mogąc wytrzymać. W końcu stracił kontakt z rzeczywistością, upadł na ziemię i poczuł jak jego mięśnie sztywnieją nieprzyjemnie, sprawiało mu to ból, jednocześnie sparaliżowało go całkowicie. Chciał krzyczeć, ale nie potrafił, prosił by to się skończyło ale nie ustępowało. Serce waliło szaleńczo w jego klatce piersiowej, myślał że to już koniec.
Otworzył oczy. Ujrzał materiałowy dach swej jurty, słyszał cykanie owadów, śpiew ptaków, szelest liści poruszanych delikatnie przez wiatr. Zerwał się z posłania czując jeszcze resztki tej udręki jaka go dopadła. Na grubo ciosanym drewnianym stole leżał pergamin i sztylet z zaschniętą krwią na fragmencie ostrza. Pozostałości po świecy rozpłynęły się po blacie stołu teraz tworząc twardą skorupę. To cud, że mebel nie zajął się ogniem, musiał więc spać dłużej niż jedną noc bo zawsze pamiętał o świecach. Ale teraz o to nie dbał. Rozwinął gwałtownym ruchem pergamin i ujrzał swoje czerniejące jak po wypaleniu imię. Potem spojrzał na kilka małych pustych flakoników. Wreszcie! Udało się!

*** 
 Cześć wszystkim! Teraz czas na trochę spraw organizacyjnych.
Karta wygląda jak wygląda, ale to się niedługo zmieni. Zależało mi żeby przekazać konkrety.
Opowiadanie jakie zamieściłem jest jednym z kilku przewidywanych przeze mnie. Więcej w nim opisów niżeli faktów o postaci co jest trochę taką sztuką dla sztuki. Uznałem, że to będzie taka moja próbka warsztatu pisarskiego czy coś.
Co do opowiadań to jeśli ktoś będzie chętny do czytania (w co wątpię bo mi by się pewnie nie chciało :D) to musi niestety śledzić moją KP bo nie lubię wrzucać takich rzeczy na główną i chwalić się, że spłodziłem kolejnego dennego babola.
Jestem chętny na powiązania wszelakie.
Typy wątków również mogą być różne i różniste. Z reguły im bardziej szalone i wyjątkowe tym bardziej jestem na tak. Ale i sprawdzona klasyka nieraz mnie zadowoli.
Link do źródła obrazka

Pozostaje mi życzyć wam powodzenia jeśli zechcecie ze mną grać :D

5 komentarzy

  1. [Mnie i Shantir trochę Twój pan przeraża. Chociaż chyba bardziej z wyglądu niż z charakteru. :D
    Witamy się i zapraszamy na wątek, jak się znajdzie chęć. :3]

    Shantir

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ahuj brachu :D wreszcie mogę utworzyć powiązanka <3
    Zdziwiłeś mnie tym opkiem. Nie mogę zostać w tyle, teraz też muszę coś naskrobać.]

    Twoj bff Ravenhir

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam oficjalnie :) życzę na start dużo weny pomysłów i wątków :) opowiadanie fajne będę czytał wszystkie :p zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. [Opowiadana jeszcze nie przeczytałam, ale wezmę się i za nie. Ba, w planach mam coś sama naskrobać. A karta się podoba, a postać wydaje się być interesująca... I co by tu dodać? Jakiś ponury cień zdaje się wisieć nad twym panem... ach, dziwne odczucia... ;)]

    Fobos

    OdpowiedzUsuń
  5. [Czyli, patrząc na zdjęcie da się wyczuć ten mrok wiszący nad Epiusem. Hm... ;)
    Cieszę, że się podoba. Zastanawiałam się, czy w ogóle będzie miało sens i zdecydowałam się na Wyspę, bo jest to ogromne pole dla popisu wyobraźni.
    Dobry pomysł na wątek nie jest zły :D Sądzę, że twoja propozycja wydaje się możliwa do zrealizowania. Wielu przybywa na Wyspę, część po skarby, część po te historyczne (i magiczne) artefakty. Fobos jest czujny, wiele potrafi wyczuć co rozpoznać, ale nie zawsze we właściwy sposób, ani też nie zawsze jego odczucia muszą być powiązane z przybyszem, bo ich zbyt wielu jest. Negatywne odczucia często nawiedzają wyspę. Więc, jeśli chcesz... możemy coś napisać ;)]

    Fobos spacerujący z Drzewcami

    OdpowiedzUsuń