25 mar 2018

Look into my eyes, it's where my demons hide...



Reyhar
27 lat | Velaru | Książę Demonów

Dookoła szalał ogień. W oczach miał strach i cierpienie. Powoli wszedł na niewielki pagórek i spojrzał na otaczający go teren. Śmierć, pożoga i krew... było tylko to. Wroga armia opuściła już pole bitwy. Trupy zaścielały prawie każdy spłachetek ziemi. Słychać było jęki niedobitków, ale już nie zwracał na nie uwagi. Przyzwyczaił się. Po twarzy spływał mu pot wymieszany z krwią. Zginęli wszyscy jego towarzysze. Przeżył tylko on. On, który pragnął umrzeć. Znów musiał to przechodzić, klęskę, poniżenie i rozdzierający, przeszywający za każdym razem ból. Wyprostował się, rozłożył ręce i wychylając głowę w górę krzyknął na całe gardło. Potem osunął się na kolana i rozmyślał.
Wszystko zaczęło się od tajemniczej księgi znalezionej kiedyś w podziemiach zamku, w którym mieszkał. Cała pokryta tajemniczymi symbolami na czarnej okładce kusiła i przyciągała. Wiedział, że nie powinien był jej otwierać... Ale jednak w końcu to zrobił. Gdy spojrzał na pierwszą stronę poczuł nieodparty przymus wyduszenia z siebie głosu i zaczął czytać uważnie każde słowo. Chciał to przerwać, ale nie mógł. Czuł jak zaczęła emanować wokół niego jakaś energia. Poczuł w sobie dziwną i niebezpieczną siłę. Po pewnym czasie zamilkł, a księga sama się przekartkowała i zamknęła. Odetchnął i odwrócił się, chciał jak najszybciej opuścić to pomieszczenie, ale przed nim pojawił się mężczyzna w kapturze. - Od teraz należysz do nas - odezwał się głuchym, basowym głosem, po czym schwytał go za nadgarstek, na którym wypalił jakiś symbol i zniknął. Od tamtej pory słyszał w głowie tajemnicze głosy, których nie rozumiał. Odkrył w sobie również talenty magiczne i zaczął szukać informacje na temat magii i tajemnych istot. Dowiedział się, że jego rodzina wywodzi się z linii siostry ostatniego cesarza słońca Jaerisa III, co dało mu wiele do myślenia i wzbudziło różne podejrzenia, bowiem znał historię o potężnym władcy. Coraz bardziej wciągał się w mroczny świat. Aż w końcu pewnego dnia wdał się w pojedynek z innym magiem, od którego pragnął wyciągnąć zakazane arkana. Przegrał i... zginął. Ale tylko na jakiś czas. Został bowiem ożywiony przez tego samego demona, który niegdyś go naznaczył. - Słuchaj uważnie - rzekł. - Zdobyłeś już wystarczającą wiedzę, abym mógł ci to powiedzieć. Starożytny świat nie przepadł. Wciąż jest i my, przedstawiciele rasy demonów pragniemy, aby potęga Saranii powróciła. Niestety sami nic nie zdziałamy, dlatego potrzebujemy ciebie, dziedzicu czarnej magii. Od teraz będziesz nam służył i wykonywał nasze polecenia już na zawsze. Śmierć nie będzie ci straszna, ponieważ dajemy ci nieśmiertelność, abyś mógł nam godnie służyć. A teraz odejdź. Gdy będziesz nam potrzebny damy ci znak.
Na początku nowe powołanie wydawało mu się bardzo odpowiednie i ciekawe, lecz z czasem czuł już tylko gorycz. Morderstwa, zsyłanie dusz niewinnych ludzi, poszukiwanie tajemnych zwojów... Miał tego dość. Pewnego dnia postanowił dołączyć do oddziału walczącego z Cieniami, aby zrobić w końcu coś wedle swej woli. Lecz to także nie dało mu szczęścia. Walki za każdym razem kończyły się porażką i jego towarzysze ginęli, a on przeżywał. Świat stawał się coraz bardziej niebezpieczny i miał wątpliwości, czy powrót demonów coś temu zaradzi.
Gdy słońce wychyliło się zza horyzontu, wstał i ruszył pomiędzy trupami przed siebie. Czekał na nowe zadanie...

Charakterystyka

Reyhar jest z natury cichą, zamkniętą w sobie i spokojną osobą, choć czasami potrafi zaszaleć. Wyprowadzić go z równowagi również nie jest łatwo, ale gdy się do tego doprowadzi można nieźle pożałować. Odkąd został sługą demonów i pogrążył się w arkanach czarnej magii stał się samotnikiem i zaczął unikać ludzi. Pozrywał kontakty z przyjaciółmi, a rodziny po jakimś czasie już w ogóle nie odwiedzał. Czasami lubi tylko pogadać z jakimiś osobami w karczmie. Szczególnie odpowiada mu towarzystwo artystów, którzy wydawali mu się zawsze ludźmi pełnymi szczęścia i radości, nie znającymi smutku, który był mu bardzo bliski. Sam też lubi podśpiewywać i nucić pieśni, ale robi to tylko w samotności, najczęściej w nocy, siedząc na dużym kamieniu lub polanie pośród lasu z akompaniamentem szumu liści. Można by powiedzieć, że ma dwie strony osobowości. Jedna jest łagodna, romantyczna, z nutką melancholii, druga zaś zawzięta, gwałtowna i okrutna. Pragnie znaleźć ukochaną osobę, drugą połówkę, która by go wspierała i pocieszała w trudnych chwilach, lecz jak dotąd to mu się nie udało. Może dlatego, że oczekuje pełnego oddania i poświęcenia, idealnego uczucia, a nie krótkiej przygody? Głosy, które słyszy każą mu niekiedy składać ofiary i zsyłać dusze. Początkowo nie chce tego robić, lecz wie, że inaczej demony nie dadzą mu spokoju i zaczną go torturować. Spojrzenie w oczy ofiary jest dla niego najgorsze i zarazem spełnia rolę punktu kulminacyjnego. Potem, zadanie śmiertelnego ciosu sprawia mu już tylko dziwną przyjemność, przez którą wpada w niebezpieczną pasję. Zawsze przy zsyłaniu duszy musi odprawić na koniec rytuał, po którym traci siły i wszelkie chęci, uświadamiając sobie, że zabił niewinnego człowieka. Mimo, że służył nieznanym siłom i pochłaniał się w mrocznych i niekiedy zakazanych tajnikach magii przynosiło mu to wyrzuty sumienia.

Dodatkowe informacje

Nauczył się porozumiewać z demonami, którzy nazywają go ironicznie księciem demonów. Nie lubi posługiwać się magią krwi, której to też jeszcze dobrze nie opanował, za to magię ciemności ma wyćwiczoną do perfekcji. Czasami woli walczyć tylko swoim mieczem. Płynie w nim krew starego velarysjskiego rodu. Kiedy nie czuje potrzeby nie odzywa się. Jest wrażliwy na piękno. Czasami popada w furię, która go całkowicie zaślepia. Nie próbuje uwolnić się spod jarzma diabelskich istot, ponieważ wie, że to nie ma sensu i spotkało by go coś o wiele gorszego od śmierci. Nie mogąc zaznać szczęścia pragnie umrzeć.

                                                                                                                                            
Witam się z druga postacią i zapraszam do wątków!

18 komentarzy

  1. [Kolejna nadzwyczaj interesująca postać... miałabym może i ochotę na wąteczek, ale biorąc pod uwagę jak się z odpisami dla Cassiana nie wyrabiam może to zostać poczytane za nietakt z mojej strony;)]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Jej dopiero zauważyłam ten zmieniający się obrazek, nie dość że sama historia taka ciekawa to jeszcze taka oprawa graficzna, nie przestajesz mnie zaskakiwać]

      Usuń
  2. [A więc zaglądam pod kartę Reyhara, i ktoś tu zazdrości talentu i pomysłowości, a tak twoja postać jest ładnie wykreowana. No i dziękuję za powitanie i miłe słowa (:
    Chyba będzie nam nieco łatwiej stworzyć jakiś wątek jeśli jednak dwie postacie będą w tej samej krainie , zwłaszcza z takimi surowymi granicami Velaru.
    Co do pomysłu... cóż... Tallis na pewno szuka cały czas rozwiązania do swojej sytuacji, więc będzie szukać tego w księgach, zwojach, gdzie tylko będzie mógł. Mogą spotkać się w trakcie takich poszukiwań może? Albo spotkają się w karczmie i może tam dowiedzą się o swoich zamiarach, może Reyhar miałby zdobyć jakiś zwój? Luub, Tallis wpakowałby się jakiegoś rodzaju kłopoty podczas swoich badań, a tu już jakby postąpił, czy by go uratował, czy może 'darował życie' bo Tallis mógłby okazać się źródłem informacji. Tutaj właśnie mój brak doświadczenia trochę przeszkadza, bo nie jestem pewna jak osadzić te zdarzenia w tym świecie... ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [A więc dobrze, to zakładam że powinnam zacząć z tymi poszukiwaniami Tallisa. Skończę tylko formularz i się za to zabiorę.]

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiedział ile czasu minie za nim w pełni do niego dotrze, że mógł tu bezpowrotnie utknąć. Na szczęście etap wyparcia miał już za sobą i dlatego też zaczął działać. Bezczynność męczyła go do granic możliwości, a nuda go jeszcze bardziej dobijała. Nie potrafił zrozumieć jak Epilare odnajdywał taki spokój i ukojenie w zajmowaniu się swoim ogrodem, ale Epilare nie został wyrwany ze swojej epoki i przeniesiony do innego świata. W takich okolicznościach ciężko przykucnąć i prowadzić pogawędkę z roślinami.
    Podczas studiowania rozległej biblioteki swojego przyjaciela udało mu się znaleźć wzmiankę o naginaniu czasu i również tego gdzie dalej szukać o tym informacji, a przynajmniej tak zinterpretował to Tallis, bo cały tekst był raczej enigmatyczny. Oczywiście, nie tylko musiał najpierw przetłumaczyć tekst, ale też rozwiązać serię pewnego rodzaju zagadek, co nadal nie dało mu pełnej odpowiedzi, a zaledwie pierwszy okruch. Co w tym wszystkim było pocieszające to, że tak pochłonięty tym odkryciem zapominał, w jakiej sytuacji się znajdywał i dlaczego tak zacięcie szukał odpowiedzi. Kiedy jednak z pomocą Epilare udało mu się zlokalizować potencjalne miejsce pierwszego zwoju szybko wyruszył w podróż wraz z Apollo.
    Szedł przez trzy dni nim udało mu się dotrzeć do skalnej groty, która opisana była w księdze. Tuż przy jej wejściu wyryty był tekst po Velarysjku, ale Tallisowi udało się zrozumieć jedynie słowo grota i wiedza.
    -Bo to jest bardzo pomocne. - Mruknął pod nosem i zerknął na Apollo, który patrzył z zaciekawieniem w głąb skalnego korytarza. Z tej pozycji ciężko było stwierdzić ani jak długi jest korytarz, ani gdzie prowadzi. Ze swojej torby, która przeniosła się wraz z Tallisem do tych czasów, wyciągnął latarkę i ruszył na przód. Jak na człowieka studiującego historię przystało zamiast patrzeć pod nogi na to gdzie stawia kolejne kroki w ciemnościach oświetlał ściany i sufit wypatrując znaków lub śladów, czegokolwiek co mogłoby się okazać pomocne. Na całe szczęście Apollo był bardziej czujny i kiedy już Tallis miał robić kolejny krok ten przygryzł materiał peleryny i pociągnął go do tyłu. Mężczyzna zachwiał się lekko na nogach mrucząc coś, ale kiedy skierował latarkę na ziemie szybko zrozumiał, że pies uratował go przed pewnym złamaniem sobie karku.
    W dół prowadziły schody, wyglądały jakby ktoś wyrył je, a nie złożył kamień po kamieniu. Przechodząc przez przedsionek o wysokim suficie, niestety nie zawierającym żadnych okazów sztuki dotarli do ciężkich drewnianych drzwi. Nie myśląc wiele Tallis pchnął je z całych sił, a te zaskrzypiały nieprzyjemnie i uchyliły się pozawalają im wejść do środka. Komnata wydała się być wyrwana ze starego zamku, na ziemi posadzka z marmuru, ściany zapełnione księgami, zwojami... Było tego tak wiele, a w suficie znajdował się okrągły świetlik, rzucający światło na piedestał na którym stał rozwinięty zwój.
    Oczy Tallisa zaświeciły się i wręcz ostrożnie podszedł do niego tylko aby zobaczyć, że pożółkły papier jest pusty. Mężczyzna ściągnął brwi i podniósł papier nieco do góry później machnął nad nim dłonią, jakby mogło to uruchomić jakiś mechanizm ale nic się nie stało. Westchnął ciężko i przysiadł przy stole chwytając za swoją torbę aby wyjąć prowiant dla siebie i Apollo.
    -Będę musiał sprawdzić... chociaż część, wiesz o tym, prawda?
    Apollo przekrzywił łeb w lewo.
    -Już nie patrz tak na mnie. Tu może znajdywać się odpowiedź. - Odparł wgryzając się w czerstwy kawałek chleba.

    [W razie co kiedy mówi do psa lub siebie to w swoim języku]

    Tallis

    OdpowiedzUsuń
  5. Brał właśnie kolejny kęs kiedy usłyszał jak ktoś wchodzi do środka. Już miał się uśmiechnąć i przywitać, nie miał komnaty na wyłączność i może wspólnymi siłami udało by im się zrozumieć dlaczego zwój jest pusty i gdzie mogą się kryć potrzebne informacje szybciej, ale wtedy nieznajomy tak po prostu powiedział, że go zabije. W pierwszej reakcji zdążył jedynie podnieść się z miejsca i mało nie potknął się o krzesło wycofując się do tyłu. Z tyłu głowy miał gdzieś myśl, że to musi być jakiś żart, później że gdyby był w domu nic takiego nie miałoby miejsce i w końcu zaczął nachodzić go strach, bo cenił sobie swoje życie.
    -Czekaj... - Urwał, bo właśnie w tym momencie Apollo skoczył łapiąc w swoje zęby rękaw nieznajomego jednocześnie wskakując na niego i zaczynając szarpać ubrania, jeszcze nie docierając do skóry. Tallis wykorzystał ten moment aby chwycić swoją torbę i rzucił się w stronę wyjścia. - Apollo! - Zwołał jeszcze, nie mając zamiaru zostawić swojego druha w tyle i kiedy ten przebiegł przy jego nogach Tallis ruszył za nim, mało co nie potykając się na schodach. Przerzucał rzeczy w swojej torbie, szukając jakiejś pomocy, czegokolwiek co mogłoby napastnika spowolnić, ale nic nie wydawało się odpowiednie. W końcu nie chodził na wykopaliska z ładunkami wybuchowymi, które mogłyby przydać się w tej właśnie chwili. Wtedy jego dłoń zatrzymała się na sakiewce ze szklanymi kulkami, przez mili sekundę uśmiechnął się nawet do siebie na ciepłe wspomnienie za nim po prostu wysypał je wszystkie na ziemie i zaczął biec przed siebie chcąc już tylko wydostać się na światło dzienne. W lesie będzie łatwiej się ukryć. Teoretycznie.

    [Mam nadzieję, że nie będziesz miał mi za złe, że jest krócej, ale nie chciałam odbiegać zbyt daleko, bo Reyhar zareaguje pewnie dość szybko]

    Tallis

    OdpowiedzUsuń
  6. Zatrzymał się w pół kroku, kiedy po lesie echem rozniósł się krzyk. W jednym momencie niemalże zapomniał dlaczego biegł przed siebie z takim zacięciem, rozejrzał się dookoła szukając źródła. Wtedy rozniósł się jeszcze jeden krzyk i gdzieś w kąciku oka mignęła mu kobieca sylwetka. Zmienił kierunek, odbijając lekko w prawo i znów zaczął nabierać tempa z jakim biegł poprzednio. Mógł odkrzyknąć, żeby sprawdzić co się dzieje, czy ów kobieta potrzebuje pomocy, ale gdyby był z nią ktoś jeszcze dużo lepiej jego pomoc sprawdzi się z zaskoczenia.
    -Zostaw mnie! Pomocy! - Później słyszał jak kobiecy głos stał się jedynie przytłumionym dźwiękiem. Padł na ziemie zaraz za jakimś większym kamulcem i wyjrzał ostrożnie, aby spojrzeć co się dzieje. Młoda kobieta, o jasnej cerze i długich kruczo czarnych włosach leżała na ziemi ze związanymi dłońmi, szmatką na ustach i jakiś osiłek w skórzanym okryciu przypominającym lekką wersję zbroi wiązał jej właśnie nogi, kiedy ta wiła się i próbowała wyrwać. Apollo zatrzymał się obok skały patrząc na pustą okolicę, a Tallis widząc jak to może zdradzić ich pozycję bezgłośnie wezwał go aby podszedł bliżej niego, a później przyciągnął go jeszcze do siebie. Rozejrzał się uważnie dookoła sprawdzając, czy ich napastnik nadal ich śledzi, ale wydawało mu się, że musieli go zgubić. Wyjrzał jeszcze raz sponad skały, osiłek wstał i odwrócił się do niego plecami odchodząc niedaleko do swojego wierzchołka. Przewieszony przez niego były jakieś torby i mężczyzna wydawał się je teraz uważnie przeglądać. Może to była jego szansa? Wychylił się, a kiedy kobieta go zobaczyła oczy otworzyły jej się szerzej i zaczęła kręcić głową, Tallis zerknął jeszcze raz na mężczyznę. Musiał się streszczać. Położył sobie palec do ust patrząc w jej oczy na znak aby była cicho i wyjął nóż aby rozciąć sznur opleciony wokół jej kostek najpierw, a później ten wokół jej nadgarstków. Apollo stał jedynie wpatrując się w swojego pana wymachującego rękoma w powietrzu i aż zamruczał jakby zmartwiony, na co Tallis machnął energicznie ręką, aby pies wrócił za skałę.

    Tallis

    OdpowiedzUsuń
  7. [Dziękuję! :) Cieszę się, że mogę tutaj realizować swoje pomysły, a krainy, które pozornie niedostępne z moimi postaciami idealnie współgrają. Zresztą, lubię wyzwania. Swoją drogą kartę mojego Shadow Kinga pewnie jeszcze kilka razy poprawię i coś do niej dodam, ale póki co sama lubię moją postać, a na drugą popracuję, a w swoim czasie przybędę tutaj.
    W kwestii wątku to ciężko mi się zdecydować z którym twoim panem, ale może by spróbować coś z Reyharem właśnie? :)]

    Shadow King

    OdpowiedzUsuń
  8. [Można spróbować akcję usytuować na Lodowym Sercu, choć miejscami panują tam trudne warunki. Póki co Shadow nie miesza się w żadne porwania i intrygi, co oczywiście nie wyklucza ich w przyszłości.
    Początek bardziej widziałam tak, że Shadow King będzie w Nordkapp obserwował Badaczy, którzy może w jakiś sposób będą próbować w trudnych warunkach gdzieś w jakiś górach, czy coś przygotowywać się na warunki Lodowego Serca, on będzie jakoś chciał utrudnić im, ba, zapobiec wyprawie. Tam gdzieś w pobliżu będzie Reyhar, który całkiem zwinnie mógłby jakoś za moim panem podążyć, z jakiś tam względów. I oczywiście dalsza część z demonami jest okej, mogą go chcieć po swojej stronie. I tutaj można jakoś przenosić akcję pomiędzy wyspą, a różnymi krainami nawet. :)]

    Shadow King

    OdpowiedzUsuń
  9. [W sposób magiczny, coś jak teleportacja, rozmywa się w mgłę, a później w innym miejscu z tej mglistości się materializuje, chociaż czasem podróżuje jak każdy, czyli konno, statkiem, czy pieszo :D I może tak być, czyli startujemy od Nordkapp?]

    Shadow King

    OdpowiedzUsuń
  10. [Dupa zbita. Nie zaczęłam nawet. Chcesz może zacząć? :D]

    Shadow King

    OdpowiedzUsuń
  11. Już trzymał ostrze na więzach jej nadgarstków kiedy kobieta zaczęła nagle wierzgać się i próbowała coś mówić, a może nawet krzyczeć wielkimi oczami spoglądając pod jego barkiem. Spojrzał się tylko za siebie, a zaraz miał zawisnąć nad nim topór. Chwycił ramię mężczyzny i starając się jak tylko mógł żeby ten nie wbił w niego swojego ostrza. Zadyszał ciężko, czując, że osiłek napiera na niego całym swoim ciężarem i niespodziewanie odsunął się w bok, co posłało napastnika do przodu a Tallis miał szansę doczołgać się szybko do kobiety. Rozciął ostatnie więzy i zdjął z jej ust szmatkę pomagając jej wstać, nim osiłek znów do niego doskoczył. Tallis próbował ranić go nożem, ale ten zarysował jedynie grubą skórę jego okrycia, nie robiąc mu nawet trochę krzywdy.
    Leżał znów na ziemi, a osiłek właśnie zamachiwał się na niego toporem, okulary musiały upaść gdzieś na ziemię i tedy nagle ostrze znikło z przed jego twarzy. Może nie widział wyraźnie, ale był pewien, że kontury postaci rozpłynęły się dosłownie w powietrzu. Odchylił się w tył biorąc głębszy wdech, ale zaraz znów usłyszał czyiś głos. Poznawał ten głos. Już miał zacząć cofać się jeszcze będąc na ziemi, żeby tylko się oddalać, ale wtedy dotarły do niego jego słowa.
    -Co? - Powiedział w swoim języku i chociaż nieznajomy, nie zrozumiał samego słowa, to mógł się domyślić co znaczyło, bo wyraźniej intonacji. Tallis zaczął sunąć dłonią po trawie szukając swoich okularów i zaraz poczuł jak pyszczek Apolla staje mu na drodze. Mężczyzna odebrał od niego okulary i podniósł się z ziemi marszcząc brwi kiedy przyglądał się nieznajomemu. Rozejrzał się dookoła, a później znów na niego.
    -Jeszcze przed chwilą chciałeś mnie zabić. - Odparł już w tutejszym języku. - Dlaczego miałbym ułożyć w tobie moje zaufanie? - Jeszcze nie zawsze mówił do końca poprawnie. Trudno się dziwić, w końcu po raz pierwszy doświadczał tego języka w realnym czasie Rozejrzał się jeszcze raz szukając osiłka, lub dziewczyny, nie wiedząc nawet co się z nimi stało. - Nie chce problemów. Nie chce... się w nic brać udziału. - Zrobił krok w tył. Myślał tylko o tym, żeby zejść nieznajomemu z oczu, jeszcze póki nie wróciła mu ochota zabijania.

    [Pomysł z życzeniem bardzo mi się podoba, no i wybacz też, że tak długo mi to zajęło, ale po tym jak skończyły się egzaminy to zrobiły się takie upały, że nie dało się skupić]

    Tallis

    OdpowiedzUsuń
  12. Wieści o każdej planowanej podróży na Lodowe Serce, prędzej czy później, docierały do jego uszu. Takie sprawy nie mogły umknąć jego uwadze, i choć ludzie sami wieści nie przekazywali to szepty docierały tu, czy tam, choćby niesione wiatrem. A szept ludzki, wcale tak cichy nie jest, jakby mogło się wydawać. Szeptane tajemnice bywają głośniejsze niż krzyk.
    Nordkapp odwiedzał stosunkowo często, jednak w ostatnich dniach wolał przebywać na swoich terenach, ale obóz Badaczy i ich plany, były jak zaproszenie. Chciał mieć na to oko, nie planował ich pozbawiać życia nim dotrą do celu podróży, ale obserwował, mógł się z nimi zabawić, nie biorąc w tym żadnego udziału.

    Godziny i dni dłużyły się w mroźnych warunkach górskich rejonów Nordkapp. Dla każdego było to miejsce uciążliwe, jak i warunki całkowicie niesprzyjające. Nikt nie chciał przebywać tutaj dłużej, niż wymagały tego obowiązki. A tym bardziej nikt nie chciał przebywać tutaj nocą. Podobnie, jak na Lodowym Sercu, choć jednak w Nordkapp było bezpieczniej.
    Shadow King starał się na obcym terenie, być bardziej ludzki niż zazwyczaj bywał.

    Przeszedł wąskim przesmykiem, nie patrząc nawet pod nogi, jakby podłoże nie stanowiło dla niego żadnego ryzyka, nie obawiał się nierówności, lodowych grud, czy zasp śniegu. Szedł, a mróz się go nie imał. Z minuty na minutę robiło się co raz ciemniej, a on brnął ku krawędzi skalnej. Tuż po północy dotarł do celu.
    Krawędź półki skalnej zdawała się wyglądała przerażająco, jakby ogromna otchłań pragnęła pochłonąć kolejne ciało, gdyby ktoś odważył się uczynić krok w przód. Jego zaś nie interesował mrok, ani niczyja śmierć. Nie o to teraz chodziło.
    Spoglądał w dal, gdzie wprawne oko mogło dostrzec zmagania dwóch zarysów postaci, krążących wokół jasnych płomieni, które zdawały się nie słuchać ich ani odrobinę.

    Wymruczał cicho coś niezrozumiałego dla innych, jakby nie mówił w żadnych ze znanych dialektów. Zmierzył wzrokiem mrok otulający okolicę, a niewielki blask gwiazd na niebie zdawał się migotać w śnieżnym puchu i szczątkach kruchego lodu.
    – Mrok skrywa wiele tajemnic, jak i mróz ukryć je może. Zapach staje się niewyczuwalny, zmienia się temperatura ciała... – zaczął mówić tym, razem w języku znanym mieszkańcom Eleseyi, ale nawet na moment nie odwrócił się, nie odsunął od krawędzi.

    Shadow King.

    OdpowiedzUsuń
  13. To było kiedyś? Przecież to było jeszcze niedawno, dosłownie nie więcej niż 10 minut. Zrobił krok w tył, nie mając na razie zamiaru ufać nieznajomemu, który zachowywał się co najmniej dziwnie. Spojrzał w dół na jego dłoń. - Tallis. - Ale jej nie uścisnął nadal trzymając dystans mniej więcej dwóch kroków. Zmarszczył brwi obserwując jak dwie postacie się pojawiają, a później znikają. Magia nie była mu nieznajoma, ale ta iluzja wydawała się tak realistyczna, był przekonany, że to wszystko działo się naprawdę.
    -Dlaczego to zrobiłeś? Po co Ci to było skoro chcesz mi pom- Urwał kiedy mężczyzna nagle zaczął opadać na ziemię. Patrzył na Reyhara z szeroko otwartymi oczyma, później znów ściągając brwi.
    -Coś tu jest mocno nie tak, ja się nie chce mieszać. Bez obrazy, ale to wszystko... może ty też jesteś tylko iluzją? - Odparł rozglądając się dookoła i zerkając na Apolla, ale ten wydawał się też widzieć mężczyznę. - Ja muszę już wracać. Nic od ciebie nie chce, ale lepiej będzie jeśli po prostu my się rozejdziemy. - Wysunął jeszcze do niego ramię, żeby pomóc mu wstać, ale później znów odstąpił w tył i poprawił torbę, przesuwając po niej dłonią jakby sprawdzał czy, aby na pewno wszystko ma. Nie tyle chciał wracać do domu, z resztą wolał nie ryzykować pójścia w tym kierunku, żeby Reyhar odkrył gdzie mieszka.
    -Właściwie... czy coś ci jest? - Zagadnął, to nie wyglądało na jakiś zwyczajny epizod, ale kto wie co dla mężczyzny było normą, a co nie...

    [spoko loko]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Dziękuję za powitanie! Szczerze? Lubię pisać magami. Ich środowisko zawsze kojarzy mi się z takim przesiąkniętym intrygami, skandalami i polityką. Dlatego mój wybór padł na Federację.
    Przychodzę pod kartę Reyhara, bo mam wrażenie, że z połączenia tej dwójki może wyjść coś ciekawego. Może spotkaliby się jeszcze przed zawrotną karierą Lyanny w Federacji? Jakimś cudem Rey mógłby podszkolić ją w magii, a potem ich drogi by się rozeszły?]

    Lyanna

    OdpowiedzUsuń
  15. [Tego dnia, gdy wydarzyłoby się przestępstwo, Rey mógłby po latach spotkać się z Lyanną. Wtedy ktoś zobaczyłby, że rozmawiają lub robią coś razem. Wtedy Lyanna zostałaby powołana na jakiegoś świadka, a gdy zaczęłoby iść źle, to pomogłaby Reyowi uciec z więzienia. Nie wiem, czy to dobry pomysł.]

    Lyanna

    OdpowiedzUsuń
  16. [Hej, przepraszam za poślizg, ale już jestem. Chciałam się spytać czy chciałbyś kontynuować poprzedni wątek? Nie jestem pewna czy coś przypadkiem się w życiu Reyhara nie zmieniło, albo w losach krainy, że mogłoby to wpłynąć na płynność wątku, ale jeśli nadal będą się rzeczy w miarę 'zgadzały' to ja chętnie zabiorę się za mooocno spóźniony odpis.]

    Tallis

    OdpowiedzUsuń
  17. Zmarszczył brwi. Jak to wszystko? Co to miało w ogóle znaczyć? Gdyby to faktycznie była tylko iluzja, gdyby wpadł w śpiączkę podczas badań, zaraził się czymś i teraz musiał to jakoś zwalczyć, gdyby tylko tak to wyglądało wiedziałby, że może w jakimś konkretnym kierunku działać już teraz. Jeśli tak nie było nadal musiał szukać odpowiedzi w tym świecie, szukać powrotnej drogi do domu chociaż nie wydawało się, aby był chociaż w jakimś stopniu blisko odnalezienia chociaż drobnego artefaktu, wskazówki, czegoś co dałoby mu nadzieję, że może jeszcze nie wszystko stracone.
    Na kolejne słowa mężczyzny zmrużył z lekka oczy. Nie mógł uważać siebie za szczególnie normalnego, ale ten delikwent wydawał się podejrzany nawet jak na te realia. Może chorował i po prostu nie chciał o tym mówić? – Skoro tak rzekłeś. – Mruknął pół tonem jeszcze chwilę przyglądając mu się uważnie.
    Zastanowił się chwilę nad takim ultimatum. Był gotów mówić, że ten nie może go zatrzymać, ale… właściwie to mógł, już widział jego iluzje, czuł siłę mężczyzny starającego się wbić w niego ostrze. – W porządku, w takim razie prowadź, Reyhar. Skoro nie pozwolisz iść mi w swoim kierunku, pójdźmy w twoim. – Przyznał, bo czekanie w miejscu nie brzmiało jak szczególnie dobry plan, poza tym oboje w ten sposób tracili czas.
    -Prawdę mówiąc planowałem zostać na noc w grocie. – Przyznał. – Tam było relatywnie bezpiecznie dopókiż się nie pojawił. – Wyjaśnił przysiadając samemu na ziemi. Po tym bieganiu i siłowaniu się, trochę odpoczynku nie mogło zaszkodzić. Nie spuszczał jednak swojej mentalnej gardy, cały czas mając oko na Reyhara. Przekrzywił głowę lekko w lewo marszcząc brwi. – Dlaczego mi to mówisz? Próbujesz mnie przestraszyć? – Nie wątpił, że w tej krainie kryło się wiele niedobrego, ale… cóż może mężczyzna starał się po prostu wypełnić między nimi ciszę.
    -Z… odległej krainy, o której wy jeszcze nie wiecie. – Odpowiedział dość ogólnie, nie chcąc wdawać się w część z podróżami w czasie. – Zajmowałem się tam badaniem historii… A ty? Skąd jesteś? I dlaczego przybyłeś do tamtej groty?

    Tallis

    OdpowiedzUsuń