23 cze 2018

Prawdziwa historia Jagi - Pierwszej Królowej Czarownic

Wysoki mężczyzna odziany w dostojny strój z czerwonym płaszczem, na którym wyszyte było złote słońce, symbol cesarzy Velaru, wszedł do komnaty, gdzie stała mała, zdobiona kołyska. Podszedł do niej i pochyliwszy się pocałował, leżące w niej dziecko, dziewczynkę narodzoną w nocy po przesileniu letnim. 
- Opiekuj się nią - szepnął wychodząc, do stojącej w progu kobiety, której oczy lśniły od łez w księżycowym świetle. Później opuścił zamek i odjechał na białym koniu w kierunku Asanthei.

***

Dziewczynka, której dano na imię Jaga, wychowywała się wraz młodszą siostrą Elyanną w rodowej siedzibie Baylyonów. Nigdy nie czuła więzi z ojcem Aryonem, który zawsze faworyzował jej siostrę, matka zaś zmarła wcześnie na ciężką chorobę. Gdy odkryto u niej dar magiczny, jej dzieciństwo stało się zmorą. Ojciec nie chciał jej widzieć na oczy, więc odesłano ją do ciotki, która często ją biła i wyzyskiwała. Szybko wydoroślała i nauczyła się samodzielności, starała się także z różnych książek, które kupowała za resztki pieniędzy, opanować swój dar. Jedyną osobą, u której miała wsparcie była Elyanna. To ona dostarczyła jej tajne księgi, z których odkryła swoje prawdziwe pochodzenie, dowiedziała się, że Aryon był tylko jej ojczymem, a jej genetycznym ojcem był Jaeris III, który w tym czasie już nie żył. Przez długi czasu nikomu nie zdradziła tych informacji, bo wiedziała, że może zagrozić to jej życiu, tym bardziej, że właśnie toczyła się walka o tron. Początkowo planowała odejść od szlacheckiego życia i wstąpić do Kręgu Dalanarów, jednak spotkała osobę, która odmieniła jej los na zawsze. 

***

Pewnego dnia, przechodząc przez leśną, rzadko uczęszczaną  ścieżkę, usłyszała nagle rozchodzące się wokół niej słowa pieśni.

jak czyżyk szepce
śpiew niesiemy lekce
na głos jaskółki i krzyk kruka
piękno kwiatu zaklinamy

Zatrzymała się i rozglądnęła wokół, ale nikogo nie zauważyła, a gdy z powrotem spojrzała na drogę, z zaskoczeniem spostrzegła przyglądającą się jej staruszkę. Przestraszyła się. Nagle zabolała ją mocno głowa i w jednej chwili nawiedziły ją szybko zmieniające się, tajemnicze obrazy, urywki jakichś zdarzeń, których nie mogła potem sobie przypomnieć, oprócz jednej - korony z czarnych róż... W końcu się skończyły, a starsza kobieta, której blado błękitne oczy, zdające się widzieć więcej niż ktokolwiek inny, była teraz tuż przy niej. Miała długie, lekko falowane srebrne włosy, a ubrana była w zniszczoną suknię i poszarpany płaszcz. Przerażona Jaga nie wiedziała, co robić. 
- Kim jesteś? - spytała się drżącym głosem, lecz tamta tylko podniosła chudą rękę i pogładziła ją po głowie. Jaga poczuła coś dziwnego, jakby matczyną miłość, której doznała w życiu tak mało. Ukłuło ją w serce, a po policzkach spłynęły łzy.
- Moje dziecię... - odezwała się w końcu. - Już czas, aby ktoś odzyskał nasze dziedzictwo. Przekształć swój ból w moc, a odnajdziesz upragnione szczęście i zdobędziesz to, co ci odebrano. Krocz ścieżką swojego przeznaczenia. - Jaga czuła, jak każde słowo wypowiadane przez obcą, wywierało na nią jakiś wpływ, któremu nie potrafiła się oprzeć. Może dlatego, że do tej pory była rozdarta, nie czuła się kochana, nie wiedziała, co ze sobą zrobić, a teraz otrzymała wskazówki i szczyptę miłości od kobiety, mającej w sobie tyle uroku. Doznała również po raz pierwszy od długiego czasu napływu silnego gniewu, który dodał jej sił. Staruszka wręczyła jej lekko podniszczony zwój i zanim dziewczyna się obejrzała, jej już nie było. Usłyszała tylko w oddali ponownie tamtą pieśń. Kiedy Jaga wróciła do domu przestudiowała uważnie otrzymany pergamin, który jak się okazało zawierał historię rodu jej prawdziwego ojca, starożytne legendy i podania z odległych krain, a także objaśniał tajniki magii Prima Dogma Elysei. Jedna z opowieści mówiła o kobietach, które bite i ciemiężone dostały moc od Ajliji i utworzyły zgromadzenie, mające zwalczać przemoc. Niestety zapiski o dalszych jego losach były zniszczone. Jaga doczytała się tylko, że podobno znajdowało się na terenach Xaresyi. Dziewczyna na wiele dni pogrążyła się w myślach, aż w końcu postanowiła, że zawalczy o swoją przyszłość i jako najstarsza córka byłego cesarza odbierze tron. Zanim przeszła, jednak do jakichkolwiek działań rozpoczęła wyczerpujący, morderczy wręcz trening magii. Sama musiała uczyć się najdrobniejszych szczegółów interpretując słowa zwoju. Początkowo zaklęcia opanowywała bardzo szybko, lecz z czasem nadeszły te trudniejsze, nad którymi nierzadko przelewała łzy w nocy. Ani razu, jednak nie zamierzała się poddawać. Postanowiła, że osiągnie to, co sobie założyła za wszelką cenę. Zrozumiała też i pogodziła się z myślą, że nie jest w stanie opanować Ultima Dogma Elysei, a za to skupiła się na Arcoroc, Yale i Tiav, w których czuła się najlepiej. W tym czasie przeszła dużą zmianę charakteru, stała się odważniejsza, śmielsza, ale niestety też poczuła rządzę władzy i wpadła w niepokojący, chory wręcz obłęd, ambicję, która sprawiała, że pogrążała się w magii. Po wielu miesiącach nauki i treningu, kiedy poczuła, że jest już gotowa, wyruszyła do stolicy. 

***

W tak ważnym dla niej dniu nie chciała być sama, więc zabrała ze sobą swoją przyrodnią siostrę, mimo że w ostatnim czasie dosyć często się z nią kłóciła. Stolicę po śmierci Jaerisa przejęli generałowie i nikogo nie dopuszczali do tronu. W reszcie kraju panował chaos. Jaga dostała się do pałacu tylko dzięki pertraktacjom Elyanny, której nigdy nie brakowało uroku, ale później przejęła pałeczkę i pokazała swoje nowe oblicze. Przedstawiła dowódcom żądania, zdradziła swoje pochodzenie i pokazała odpowiednie dokumenty, lecz kiedy ją wyśmiano użyła na nich czarów, jako ostateczny dowód, że była dzieckiem Jaerisa. Generałowie zapłonęli żywcem i błagali o uratowanie ich życia w zamian za tron. Jaga w ostatniej chwili ocaliła im życie, a później dopilnowała, żeby dotrzymali swojej obietnicy. Jednak zwycięstwo Jagi nie trwało długo. Elyanna, widząc okrucieństwo siostry i jej niebezpieczne, szalone wręcz żądze, zrozumiała, że nie może władać jej ukochanym krajem, który i tak już się wiele nacierpiał. Zwróciła się więc o pomoc do znajomej czarodziejki, której niegdyś uratowała życie. Ta dostawszy pukiel włosów Jagi, rzuciła na nią klątwę, która sprawiła, że dziewczyna przemieniła się w brzydką staruszkę i jeśli nie opuściłaby Velaru w ciągu dnia, umarłaby. Jaga wściekła się na zdradę siostry, ale nie mogła na to nic poradzić, więc udała się do Xaresyi, o której sporo wiedziała z tajemnego zwoju. 

***

W południowej krainie rozpoczął się nowy rozdział w jej życiu, który odmienił ją już na zawsze. Początkowo szukała zemsty na siostrze, a kiedy zrozumiała, że nie może tego zrobić w żaden sposób wściekła się, niemalże postradała zmysły i zaczęła siać terror. Najchętniej wabiła i mordowała małe dzieci. Chciała, aby doszły o niej wieści aż do Elyanny, żeby zrozumiała, że skoro nie może jej nic zrobić, to zrobi krzywdę innym. W Xaresyi po jakimś czasie słyszał już o niej każdy, ludzie nazwali ją Babą Jagą i straszyli nią małe dzieci w opowieściach. Mówiono o niej rożne historie... Niektórzy prawili, że przemieszcza się w domu na kurzej łapce, a inni że lata na miotle, choć nie znali prawdy. Starano też się jej pozbyć. To właśnie w tamtym okresie powstali łowcy czarownic. Nikt jednak nie był w stanie jej schwytać. Jaga po pewnym czasie przestała mordować, a nawet kiedy ochłonęła zrozumiała swój okrutny czyn i chciała ze sobą skończyć. Wtedy jednak znów pojawiła się ona, staruszka z velaryjskiego lasu. Stanęła przed nią, pogładziła jej pomarszczone policzki i powiedziała - Nie zapominaj... - po czym znowu zniknęła. W tamtym momencie Jaga odzyskała swoją młodość, swoje piękno i siłę, ale także i dawne zapędy. Skończyła z zemstą, zrozumiała, że i tak nic tym nie zdziała i że może jej przeznaczeniem wcale nie było władanie Velaru. Zajęła się natomiast szukaniem informacji na temat zgromadzenia kobiet. Odkryła, że dalsza jego historia wcale nie była chlubna, lecz krwawa i okrutna. Otrzymany dar przerósł je wszystkie i zawładnął nimi, tak że przerodził się w źródło śmierci. Członkinie szybo zaczęły się mścić na swoich oprawcach, a później gdy liczba ofiar sięgnęła kilkadziesiąt ludzi, zostały skazane przez władze i powieszone. Podobno jedna z nich przeżyła i zaprzysięgła swoją duszę diabłu, potężnemu demonowi piekieł, a potem zaszyła się w mrocznym zakątku, szykując się do ostatecznego rozrachunku. Jaga zastanawiała się, czy owa kobieta nadal żyje. Podczas dalszych poszukiwań trafiła do wioski ludzi, którymi przewodził szaman Karazdur. Zaciekawiła się obrzędami, które odprawiał i jego mistyczną, dziką magią, została więc tam na jakiś czas, aby zgłębić jego tajemnice. Z Karazdurem połączyła ją nietypowa więź, można by powiedzieć miłość, lecz szaleńcza i pochłaniająca ich oboje, tak jakby stawali się jednością. Jaga nabyła nowych umiejętności, jeszcze bardziej dokształciła swoje magiczne talenty. Nauczyła się odprawiać obrzędy podczas, których jej dusza, tak jakby odpływała w inne miejsce, mroczny wymiar, zawierający pradawne tajemnice, z których częściowo mogła czerpać nową siłę. To jednak doprowadziło ją do ponownego częściowego postradania zmysłów. Karazdur, widząc, jak traci nad sobą kontrolę, chciał ją powstrzymać, lecz było za późno. Zabiła go i uciekła. Później za pomocą nowych umiejętności odkryła w końcu tajemnicę tamtej kobiety. Okazała się nią być staruszka, która się jej objawiała.


***

Odsłoniła wiązki dzikiego bluszczu i pociągnęła za zardzewiałą klamkę. Drzwi uchyliły się skrzypiąc. Wewnątrz, wśród zakurzonych i połamanych mebli i przeróżnych roślin przedostających się przez spróchniałe deski chaty stała mała, drobna postać odwrócona plecami do wejścia, a na jej głowie spoczywała korona z czarnych róż. Gdy dziewczyna weszła, obróciła się.  
- A, więc to ty... - powiedziała cicho Jaga. 
- Moje dziecko... odnalazłaś mnie, a wiec nadszedł już czas! - rzekła srebrnowłosa staruszka ochrypłym głosem. - Czas, abyś przejęła moja misję i pomogła wszystkim skrzywdzonym przez los dziewczętom - zamilkła na moment, po czym kontynuowała, płacząc. - Nawet nie wiesz ile przeszłam! Szkalowana, torturowana, wychowana bez miłości, której to też nigdy nie zaznałam... Ale ty, ty możesz uratować innych, pomóc im odwdzięczyć się za zły los! Wykorzystaj swoją potężną siłę i zemścij się za nas wszystkie! - zdenerwowana podeszła do Jagi i złapała ją za ciemne włosy. - Zemścij się! Rozumiesz? Zemścij! - później nagle zdjęła wianek ze swojej głowy i podała go dziewczynie, potem zaś po raz ostatni pogłaskała ją ze łzą w oku i odsunąwszy się rozpadła w proch.

***

Jaga długo zastanawiała się, długo szukała, chodziła w przebraniu po miastach i wsiach i przyglądała się uważnie. Zło i nienawiść przeplatały się w jej oczach, co i rusz. W końcu wkroczyła do pewnego lasu, w którym po raz ostatni usłyszała tamtą pieśń. Idąc przez niego dotarła do niezbyt wysokiej góry, której szczyt nie był porośnięty przez żadne drzewa, a jedynie rzucające się w oczy z dala czerwone wrzosy. Na nim stał zamek, zbudowany z czarnego marmuru, zdobiony witrażami i krużgankami, już trochę zrujnowany. Jaga weszła na wzniesienie nazwane później Łysą Górą i zamieszkała w zamku. Swoimi czarami odrestaurowała go, jak mogła, a później zaczęła działać. Kierowała swoją psychiczną mocą i wabiła zbłąkane, cierpiące dusze. Gdy młode i rozczarowane życiem dziewczyny zjawiały się u progu zamku, początkowo pocieszała je, jak mogła, dawała schronienie i pożywienie, a później te w których widziała potencjał namawiała do przejścia opracowanego przez nią rytuału, podczas którego dostawały moc, ale w zamian odbierane im były uczucia. Większość się zgadzała i tak stawały się czarodziejkami, a raczej czarownicami. Po kilku latach, gdy ukształtowała się hierarchia, Jaga ogłosiła siebie królową i teraz nikt nie był w stanie jej tego tytułu odebrać. Przybrała nazwisko Dracori, takie samo jakie miała jej mentorka i mimo swojej długowieczności zapewnionej czarami zapragnęła założyć swój własny ród. W tym celu ponownie wyszła w przebraniu do jednego z miast i znalazła godnego kandydata na męża. On zakochał się wiej na zabój, lecz ona nie czuła do niego nic. Nigdy nie zdradziła mu swojej prawdziwej tożsamości. Zamieszkali razem w małej chatce na obrzeżach lasu, zaszła w ciążę, a potem gdy urodziła dziewczynkę, jednej z nocy opuściła go, zabierając ze sobą dziecko i wróciła do Khalcazaru. W ciągu wielu następnych lat mała armia Jagi powoli rozrastała się coraz bardziej aż w końcu zaczęła tracić nad nią kontrolę. Co bardziej nadgorliwe zaczęły porywać dzieci i mamić mężczyzn, a później ich zabijać bez zgody królowej. Wtedy miejscowa ludność przypomniała sobie o okrutnej wiedźmie i z powrotem powrócili łowcy czarownic. Teraz wszak wiadomo było, gdzie mniej więcej szukać sprawczyni tych okropieństw. Początkowo dawała sobie radę z gromadami wściekłych ludzi chodzących z widłami i pochodniami po lesie. Jednak pewnego razu zjawił się ktoś, kto przypieczętował jej żywot.

***

Jaga biegła pomiędzy drzewami, jej czarna suknia zaczepiała się o wystające badyle i gałęzie krzaków, utrudniając ucieczkę. Nie mogła zrozumieć, jak on był w stanie zablokować jej magię, odebrać ją. Przecież była najpotężniejszą czarownicą, panią magii, królową... Teraz była bezbronna i nie wiedziała, co robić. Starała się zniknąć mu z oczu, schować się gdzieś, znała ten las bardzo dobrze, jednak nie dawał za wygraną. Nikt też jej nie pomagał, nikt nie wiedział. Była zdana sama na siebie. Zaczęło brakować jej sił. Upadła. Wiedziała, że to był jej koniec. Obróciła się powoli. On stał już nad nią. Zbudowany mężczyzna przyodziany w skórzany strój z mieczem u pasa. Podał jej rękę, aby pomóc jej wstać, a ona przyjęła pomoc. 
- Jak to zrobiłeś? - spytała się cicho.
- Istnieje jeszcze bardziej tajemna magia, o której nie masz pojęcia - odrzekł i związał jej ręce grubym sznurem. - Choć - nakazał, lecz ona się nie ruszyła z miejsca, a wtedy szarpnął za linę. Poszła za nim, lecz minę wciąż miała zadziorną i niepokonaną. 
- Kim jesteś?
- Złem większym niż ty przybyłym z odległej krainy... - odrzekł z pogardą.
Jaga zamilkła na te słowa i nie odzywała się więcej. 
Przyprowadził ją do centrum pobliskiego miasteczka, gdzie szykowano już stos. A więc, chcą mnie spalić - pomyślała - dosyć oryginalne. Nie bała się śmierci, wiedziała, że osiągnęła wiele, spełniła swoje cele i pozostawiła po sobie płomień zemsty i nowej nadziei nie gasnący w innych czarownicach. Kiedyś w końcu musiał nadejść jej koniec, aby dopełniło się przeznaczenie. 
Słońce już zachodziło, gdy stos suchych gałęzi był odpowiednio wielki. Przyprowadzono związaną królową Jagę odzianą w czarną płachtę i zaczęto przywiązywać ją do pala. Tłum zgromadzonych ludzi wykrzykiwał na zmianę to wiwaty, to obelgi. Na twarzy wiedźmy okolonej długimi, kruczo czarnymi włosami nie dało się wyczuć żadnych emocji. Patrzyła przed siebie pustymi oczami, jakby nie zdawała sobie sprawy, że zaraz zginie. Nagle do stosu podszedł mężczyzna, który ją schwytał, trzymając pochodnię w ręku. Miejscowy lud uznał go za wielkiego łowcę i wybawiciela. Mówiono, że władał nieznaną, potężną mocą. Bez słowa spojrzał ostatni raz na twarz przeklętej kobiety i przy samym dole podpalił stos. Jaga zaczęła płonąć, a on przyglądał się uważnie jej śmierci. Nie wydała jednak z siebie żadnego, najcichszego odgłosu, jakby w ogóle nie czuła bólu. Gdy płomienie roztańczyły się na dobre i przysłoniły jej twarz skupiła w sobie ostatnie resztki swojej mocy, których tamten nie był w stanie jej zabrać, choć o tym nie wiedział i niezauważenie zaczęła szeptać ostatnie zaklęcie, klątwę, która miała przynieść łowcy wieczne, nieskończone cierpienie.
- Wcale nie jesteś potężniejszy ode mnie głupcze... - powiedziała sama do siebie wśród odgłosów palonego drewna. - To ja jestem niepokonana. Choć zginę, moc tajemna po mnie zostanie i świat odmieni. 
Potem zaczęła krzyczeć okropnie, aby jej śmierć wszyscy zapamiętali i śniła im się po nocach, a gdy dokończył się żywot królowej czarownic usłyszano pieśń, rozchodzącą się wokół głuchym, czystym głosem.

Epilog

Jaga pozostawiła po sobie misję, która towarzyszy czarownicom z Khalcazaru do dziś. Żyła 273 lata i odmieniła obraz Xaresyi na zawsze. Musieli się z nią liczyć zarówno władcy Ludzi, jak i Elfów. Zasiała strach w wielu sercach i zmieniła los części kobiet. Pytanie tylko na lepsze, czy na gorsze? Pewne jest to, że stworzyła wiedźmy o wielkiej mocy, które jeszcze mogą wiele zdziałać i odwrócić bieg dziejów. Jej córka Sarina nie poszła w jej ślady. Wolała wieść spokojne, normalne życie. Odrzuciła magię i pragnęła o niej zapomnieć. To wtedy nastąpił największy kryzys i rozłam czarownic, bowiem nie miały władczyni, która załagodziłaby spory i nimi pokierowała. Sarina, jednak urodziła córkę, która udała się do swojej babki i poszła w jej ślady. Od najmłodszych lat umiała posługiwać się magią, co bardzo denerwowało jej matkę, która w końcu pewnego razu, gdy nie mogła już wytrzymać emocjonalnie, oddała ją wiedźmie z Khalcazaru. Tam Yelena wychowała się na prawdziwą czarownicę, z zadatkami na jeszcze bardziej potężną niż swoja babka. Gdy dorosła objęła tron, załagodziła wszystkie konflikty i po dzień dzisiejszy stara się poszerzyć granicę władzy wiedźm i kontynuuje działania Jagi.

*** 

"Czar prysł, lud zmilkł i zapomniał o swych przodkach...
Obecny świat? Kłamstwo, prawda, czy iluzja? A może piękna bajka?
 Cienie, szmery, podszepty. Zapach kwiatu paproci i melodia mej pieśni.
 Wsłuchaj się uważnie dziecino, ja nie zgasnę nigdy."

***


Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali i dotrwali do końca. Opowiadanie inspirowane postacią Baby Jagi, która jest dla mnie bardzo ciekawą postacią w słowiańskim folklorze. Mam świadomość, że wiele wątków napisałem dość ogólnie, ale jak widzicie i tak zajęło sporo miejsca i nie miałem też zbyt wiele czasu, a koniecznie chciałem je opublikować o tej porze. Mam nadzieję jednak, że moja wersja historii Baby Jagi się wam choć trochę spodobała. Czekam na wasze opinie i krytykę w komentarzach :) 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz