18 sty 2017

Pożeramy tych, którzy chcą nas zniewolić



Być może gdy spojrzysz na mnie, nie dostrzeżesz nikogo wyjątkowego. Zwykła starucha, jakich wiele na zatłoczonych ulicach miast czy na wiejskich polach. Być może nie jestem nikim wyjątkowym. Istnieje jednak szansa, że gdy spojrzysz na mnie, odczujesz niepokój. Zaakceptuj go i bądź z nim zgodny. Nie zwodzi cię. Jeśli spluniesz na mnie, odpłacę ci się po stokroć i nawet nie będziesz zdawał sobie sprawy, że to ja. Nie wspomnisz mnie nawet, gdy morzony chorobą, przeklinając swoich bogów, godzinami nie będziesz wychodził z latryny. A wiedz, że to najłagodniejsza kara jaka mogła cię spotkać.


Dobrawa
30 lat
65 lat
Dziewanna
Szeptucha
Ścigana

Wygląd

     Trudno jest jednoznacznie opisać jej wygląd. Przed kilkoma laty, kiedy postanowiła uciec z wyspy, przeszła rytuał Zmiany Czasu. Niewielu zdecydowało się na taki krok. Każdy wie, igranie z czasem jest niebezpieczne. Dla niejednej zuchwałej skończyło się to bolesną śmiercią, którą rozpoczyna rozpad żywego jeszcze ciała, a kończy kupka prochu. Dobrawa miała to szczęście, że mimo wielu trudów, udało jej się pomyślnie zakończyć rytuał. Dlatego najczęściej występuje w postaci starszej kobiety o siwych, długich włosach, poznaczonym zmarszczkami ciele, ciepłych, przykrytych delikatną mgłą wieku, brązowych oczach. Nieco przygarbiona, zwiędła, podpiera się na sękatej lasce. Cienka jak pergamin skóra odsłania sine rzeki żył, wijące się między brązowymi plamami znaczącymi spracowane dłonie z krzywymi, suchymi, lecz ciepłymi palcami. Skrywa się pod brązowym, grubym płaszczem chroniącym starcze ciało przed zimnym wiatrem i deszczem. 
     Tak, jak na staruszkę nikt nie zwraca większej uwagi, tak jej prawdziwa postać przyciąga nieco więcej spojrzeń. Czy jest piękna? Piękno jest pojęciem niezwykle względnym i trudno je sklasyfikować. Kłopotliwe jest stwierdzenie, czy mieniące się błękitem i fioletem oczy o gadzich, pionowych źrenicach można uznać za przynajmniej ładne. Krwistoczerwone, miękkie włosy sięgające pasa wydają się zbyt nienaturalne, aby mogły być prawdziwe. Młoda, napięta skóra jest blada. Nawet zbyt blada, kojarząca się z trupem wyciągniętym z jeziora. Gdy piersi, brzuch i uda odzyskują swoją jędrność, odsłania nieco więcej ciała, chociaż trudno powiedzieć, czy po to, by wodzić na pokuszenie, czy aby budzić niepokój. Podobne odczucia mogą wywoływać szczupłe, długie palce zakończone ostrymi szponami

Charakter

Potrafi być dobra, kiedy tego zechce. Może być też zła, kiedy przyjdzie taka potrzeba.
Co więcej? Jeśli masz odwagę, przekonaj się. 



Dziewanna

Dziewanny lub Panie Lasu. Tak nazywane są te, które powróciły do korzeni swojej magii, odrzucając zamkowe mury i wracając do Kniei i Wielkiego Dębu, który dał im życie. Przewodzi im Krąg Pięciu, który jest bezwzględnie posłuszny Yelenie Dracori. Rzadko opuszczają Wyspę Wisielców i Knieję. Jednym z nielicznych powodów jest sabat na Łysej Górze.  

I po co? I dlaczego uciekłaś? Teraz tułasz się po świecie w starczym ciele, by skryć siebie przed tymi, które niegdyś zwały cię Siostrą. Wiesz co będzie, jeżeli dostaną cię w swoje ręce.
Jesteś zdrajczynią. Zbiegiem. Przestępcą. 
Jak stawia cię to w świetle ich win?

Nie zegnę więcej karku ani dla Pięciu ani dla Yeleny. Wolę żyć, ciągle uciekając, niż pozostać w niewoli tej wiedźmiej kurwy. 

[Karta pewnie będzie jeszcze modyfikowana. Coś mi chyba w niej nie pykło.
Cześć wszystkim.]

16 komentarzy

  1. Witam oficjalnie :) życzę dużo weny, ciekawych pomysłów i wątków :) kp wyszła bardzo fajnie :D mam nadzieję ze sie skusisz na wątek z Cassem, moze wyjsc z tego coś ciekawego jako że jest łowcą czarownic :D

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ooo, no proszę, proszę, coś w klimatach dla mojego wiedźmina :D
    Zapraszam do siebie na przeczytanie KP i burzę mózgów nad wątkiem]

    Ravenhir

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Ja jeszcze miałem taki pomysł, że Cass na czyjeś zlecenie poluje na Dobrawe ale podano mu tylko jej młody wygląd i gdy przybywa na miejsce widzi miłą staruszke z która się zaprzyjaznia A później gdy pozna prawdę nie będzie już chciał jej zabić ale twój pomysł jednak lepszy chyba ze też jakoś połączyć można by było oba ale nwm jak. Więc jak robimy ? ]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Pewnie :D to kto zaczyna? ]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Cześć! Ciekawy pomysł na postać. Jakkolwiek, bym nie patrzyła to jako staruszka wygląda tak dobrotliwie... zaś jako młoda kobieta hipnotyzująco. ;)]

    Fobos

    OdpowiedzUsuń
  6. [Ah, kocham, kocham na wejściu ten pomysł <3
    Tylko się mały problem pojawia. Ravenhir prawdopodobnie od przekroczenia progu karczmy będzie świadom klątwy. Jego medalion reaguje na takie badziewia, w sensie, natężoną magię (przynajmniej w książce, medalion Geralta reagował nie tylko na potwory, ale i na nadciągające zaklęcia)]

    Rav oszukista

    OdpowiedzUsuń
  7. [Hm.. mógłby się od razu nie zorientować, że to jakaś klątwa. Mógłby pomyśleć, że w karczmie po prostu jest jakiś mag lub potwór w ludzkiej skórze, przez co usiadłby, zachowywałby się normalnie ale czujnie, i dopiero później "ło japierdole, to nie potwór tylko klątwa".]

    Rav bardzo kulturalny

    OdpowiedzUsuń
  8. [bry. czy się znamy to nie wiem, bo zwykle postaci tworzę nowe i rzadko mi się powtarzają (chociaż mają kilka cech wspólnych z którymi mi wygodnie je prowadzić). mam wrażenie, że rozpoznaję w Twej karcie tego drugiego arta, ale nie mam pojęcia skąd (pewnie z jakiegoś bloga grupowego, hehe).
    anyway, dziękuję za powitanie i takie tam.]

    OdpowiedzUsuń
  9. [nekromantami się nie bawiłam od dłuższego czasu (bo zawsze już jakiś był, a ja lubię moje własne lore), ale elf co lubi świecidełka bardzo brzmi jak postać w moim stylu ;)
    ochotę mam, zastanawiam się nad pomysłem. Vera zawsze się pojawia tam, gdzie może odkryć jakieś ruiny. jest możliwość by nasze panie napotkały na siebie w tego typu okolicznościach? w sensie, na przykład, wpadły do dziury i okazało się że to starożytna ruina czy coś? (będę to chyba proponować każdemu, jestem zła z pomysłami :< ) a może Ty masz coś bardziej konkretnego?]

    Vera (która się nie podpisała poprzednio, wczuwam się w postać i jej brak manier)

    OdpowiedzUsuń
  10. [to nie moja postać w takim razie, bo piszę kobitkami, i jeszcze nigdy się nie zdecydowałam na ucinanie ręki (najdalej się posunęłam z brakiem oka).
    na fruwającą świeżą wołowinę jestem zawsze chętna, ale czy to by oznaczało, że już na siebie wcześniej trafiły?
    u, i może Dobrawa jakoś wejście do ów ruin zapieczętuje zaklęciem jakimś, i Vera spędzi nad złamaniem go jakoś straszliwie dużo czasu, i będzie taka ale tam musi być dużo fajnych rzeczów, nie mogę się doczekać, a jak się już tam dostanie to kicha. i klątwy. bo to w sumie najłatwiejszy sposób na zwaśnienie naszych postaci ;> ]

    OdpowiedzUsuń
  11. [o, byłabym za zaczęcie super wdzięczna, jako że muszę się jeszcze zająć zadankiem na creative writing, to będę wyprana artystycznie na dzisiaj.]

    Vera

    OdpowiedzUsuń
  12. [Sądzę, że twoje skojarzenie można uznać za prawidłowe. Na pewno, w sporej części.
    Co do wątku, to jak najbardziej możemy spróbować coś stworzyć, bo przecież może wyjść z tego coś ciekawego, prawda? :)]

    Fobos

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Ach, zapomniałam! Zaskoczyłaś mnie zwróceniem uwagi na gif w avatarze :D Cóż, i ja go lubię ;)]

      Usuń
  13. Było południe kiedy stawił się u zleceniodawcy, a raczej zleceniodawczyni. Zazwyczaj spotykał się z nimi w ich posiadłościach lub karczmach, lecz tym razem kazano mu przybyć w dość dziwne miejsce jak na spotkanie. Na skrzyżowanie dróg pod starym, ogromnym dębem. Kobieta była młoda, miała długie, czarne włosy i ciemno zielone, przenikliwe oczy. Nie wiedział o niej nic oprócz tego, że pochodziła z jakiegoś ważnego rodu. Gdy do niej podszedł od razu bez przywitania zaczęła szybko opisywać co ma zrobić.
    - W pobliskiej wiosce, na północ stąd osiadła jedna z wiedźm. Jeden z moich ludzi podobno ujrzał ją nad stawem nieopodal tamtej wsi, kiedy wybrał się na ryby. Gdy spojrzał na jej twarz od razu stamtąd zwiał. Niby piękna, a jednak przerażająca. Miała długie, czerwone włosy, nienaturalne, gadzie oczy i bardzo bladą cerę. Kolejny mój znajomy zaś wykrył dziś za pomocą magii jej dom, w którym osiadła. Mała, stara chatynka stojąca na obrzeżach, z pewnością ją odnajdziesz. Musisz to zrobić dzisiaj, jutro już może jej tam nie być. Nie chcemy, aby po naszych okolicach pałętała się przeklęta i sprowadziła na nas jakieś nieszczęście. Odnajdź ją i zabij, zabij albo wypędź jak najprędzej, aby nigdy tu nie wróciła. Zrozumiałeś? - rzekła. Gdy pokiwał potwierdzająco głową bez słowa odwróciła się i odeszła. On też wsiadł na swojego konia i jako, że był już odpowiednio przygotowany, pojechał od razu we wskazane miejsce. Kiedy dotarł do wioski słońca już nie było na niebie i zrobiło się jeszcze zimniej niż było wcześniej. Ten wieczór był wyjątkowo nieprzyjemny. Zsiadł z konia, przywiązał go do jednego z licznych drzew otaczających wioskę i owinął się dokładniej płaszczem. Poszukiwanie chatki nie zajęło mu dużo czasu. Stała oddalona o jakiś kawałek od reszty chat po przeciwnej stronie drogi, którą przyjechał. Była wyjątkowo stara, miała małe dziury w dachu, spróchniałe ściany, a okna widać było ledwo się trzymały na swoim miejscu. Przez chwilę zastanowiał się w jaki sposób ma tam wkroczyć. Zdecydował, że zrobi to w tradycyjny sposób, po prostu otworzy cicho drzwi i wejdzie do środka. Co będzie dalej nie planował.
    Gdy uchylił delikatnie drzwi i znalazł się wewnątrz, ujrzał niewielkie ognisko i kobietę przy nim siedzącą z uniesioną rękął trzymającą jakieś jedzenie. Patrzyła w jego stronę jakby się go spodziewała, a jej spojrzenie było stanowcze, nieustraszone, niczym nie przelęknione. Zdziwił się bardzo, gdyż ta kobieta nie była tą, która została mu opisana, była staruszką o szarych włosach i wyblakłych oczasch. Chaty pomylić nie mógł, ponieważ żadnej innej tak oddalonej od wioski nie było. Stara pani pozostawała w bezruchu od kiedy tu wszedł, wyglądała na zmęczoną i zmarzniętą. Zrobiło mu się jej żal i głupio. Przypominała mu jego babcię, która w dzieciństwie opowiadała mu przeróżne bajki. Podszedł bliżej, śmiało usiadł koło ogniska, wyciągnął ze swojej torby zapasy jedzenia i powiedział:
    - Przepraszam, że tak panią niegrzecznie nachodzę. Czy mogę pani potowarzyszyć w tę mroźną noc? - spytał, całkowicie zapominając o swoim zleceniu.

    OdpowiedzUsuń
  14. [wcale nie słaby!
    dobra, trochę to trwało, miałam w tym tygodniu kolokwialny maraton (heheheheheh), ale jest!]

    O ruinach dowiedziała się bardzo przypadkowo, gdyby nie zamieć to nawet by się nie zatrzymała w pobliskiej wiosce, tylko parła by dalej naprzód. Najpierw pomyślała, że bogowie się do niej uśmiechnęli, gdy przepytywała mieszkańców o “to przeklęte, nawiedzone miejsce”. Wyruszyła, gdy już pogoda się uspokoiła, podekscytowana nowym potencjalnym odkryciem. Ruina wyglądała obiecująco, miała też tę przyjemną, chłodną atmosferę, która odstraszała nieproszonych gości. Gdy jednak stanęła przed wejściem, życzliwe uśmiechy bogów zmieniły się w drwiące.
    - Kurwa - mruknęła, wyczuwając potężne zaklęcie przylepione do wrót.
    Złamanie go zajęło jej niemal cały dzień. Do magii miała podejście teoretyczne, a co za tym szło - czasochłonne. Na samo zrozumienie mechaniki zaklęcia i wszelkich niuansów poświęciła pół dnia, cały proces łamania tego cholerstwa zajął kolejne kilka godzin. Kiedy w końcu ruiny stały przed nią otworem, to pot lał się z niej strumieniami, dłonie drżały, kolana uginały się. Jeżeli nie znajdzie tam rozwiązania do zagadki sensu wszechświata, to chyba kogoś zamorduje. Ale najpierw się zdrzemnie. Nie ma co mordować z niedoborem snu.
    Spędziła jeszcze kilka minut przy samym wejściu, pochłaniając większą niż planowała część swoich zapasów. Gdy sił jej jako tako przywróciło, wstała z ziemi, otrzepała tyłek i wyruszyła na przygodę. Zirytowanie powoli ustępowało poprzedniej ekscytacji możliwością odkrycia czegoś niezwykłego. Przecież skoro ruiny były aż tak dobrze chronione. Chociaż zawsze istniała możliwość, że coś zamknięto w środku, coś czego nie powinno się wypuszczać w świat. Vera jednak nie chciała o tym teraz myśleć. Należała jej się jakaś miła przygoda.
    Szła ostrożnie, wypuszczając do przodu kulę światła, rozpraszającą ciemność. Jak się już ktoś wystarczająco dużo nałaził po takich ruinach, to jest w stanie pułapkę wyłapać. A to kamień wystaje jakoś inaczej, a to powietrze się zagina. Typów jest dużo, ale w pewnym momencie zaczynają się powtarzać.
    Nie musiała iść długo, gdy nagle kula światła przestała jej być potrzebna. Jakieś pomieszczenie było oświetlone, co raczej nie wróżyło nic dobrego. Jednak ciekawość pchała ją dalej. Komnata na pierwszy rzut oka zapierała dech w piersiach, ale Vera nie wydawała się zbyt zainteresowana. Jej uwagę przykuło co innego. A może kto inny.
    - Jeżeli nie jesteś wróżką spełniającą trzy życzenia, to jesteś moją największą stratą czasu w tym miesiącu - stwierdziła, trochę przygotowana do walki.
    Tylko trochę, bo wiedziała, że jest zbyt zmęczona by się jakoś konstruktywnie bronić, czy atakować. A smród kwiatów doprowadzał ją do bólu głowy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Podsunął w stronę staruszki jedzenie i powiedział żeby się częstowała, a następnie odpowiedział na pytanie:
    - Dostałem zlecenie na wiedźmę. Ktoś ją zaobserwował nad tutejszym stawem. Podobno miała się ukrywać w tej chacie ale widocznie to pomyłka albo ja się pomyliłem w co wątpię, ponieważ ten dom jest taki sam jaki został mi opisany. - powiedział bez owijania w bawełnę. Wziął z jedzenia leżącego na czerwonej szmatce jabłko, po czym dodał - Jest młoda, ma włosy jak krew i dziwne oczy. Nie widziałaś jej może tutaj? Może coś o niej słyszałaś? - spytał. Kiedy dostał nie bardzo pomocną odpowiedź, pokiwał głową i ugryzł całkiem czerwony owoc, który okazał się wyjątkowo soczysty.
    - Cóż, chyba będę musiał się jutro przejść po wiosce i jej okolicach, może znajdę jakiś trop. - rzekł po długim milczeniu. - Może znasz jakieś bajki? - zapytał nagle. Kobieta wyglądała na bardzo miłą i z pewnością lubiła dzieci, więc pewnie jakieś bajki znała, a Cassianowi brakowało babcinych historii, którymi się zawsze zachwycał. Speszył się trochę kiedy popatrzyła na niego dziwnie, ale zaraz potem szeroko się uśmiechnął, słysząc jak zaczyna opowiadać. Kiedy skończyła ładnie podziękował. Historyjka była o czarownicy zwącą się Babą Jagą, o której kiedyś już słyszał. Plotka głosiła, że Yelena była jej wnuczką. W każdym bądź razie przed chwilą usłyszana historia przedstawiała inne fakty jak to bajka dla dzieci i mówiła między innymi, że wiedźma mieszkała w chatce z piernika.
    Była już późna noc, księżyc wisiał wysoko na niebie, wiatr trochę się uspokoił, a ognisko powoli wygasało. Cassian ziewnął, chciało mu się już spać. Za pozwoleniem staruszki rozścielił na starej podłodze swój płaszcz i miał już zamiar się na nim kłaść, kiedy nagle wszystko zamilkło, ogień wygasł i zapanowały totalne ciemności. Poczuł na plecach dreszcz.
    - Co się dzieje? - spytał cicho, po czym niespodziewanie z ogniska buchnął wysoko ogień i rozległ się dziwny śpiew w obcym języku. Wydawało się, że śpiewa chór kobiet, a ich głosy były chrypiące i przedłużały słowa. Nagle dało się zrozumieć ich mowę.

    Pająk, nitka, pajęczyna
    Cierń, róża, krzywa linia
    Świątynia, kocioł, lampka wina
    Twoja kara, twoja wina.

    A potem znowu niezrozumiałe słowa i po chwili śpiew ucichł, a ognisko wróciło do normalnych rozmiarów. Oboje patrzyli na nie w milczeniu.
    - Czy wiesz co to było? - zapytał przerywając ciszę.

    OdpowiedzUsuń