4 kwi 2018

"Bunt jest językiem niewysłuchanych"



Tadea Rustico
Lisia Pasterka/ 25 lat/ mieszka w Velaru

Jestem inna
Od urodzenia uznano mnie za zdrajcę, bo kimże jest córka cudzoziemki o niewiadomym rodowodzie i zdrajcy. Z charakteru także nigdy nie przypominałam otaczających mnie ludzi. Wiecznie zbuntowana, niezależna, miłośniczka poezji, przy której inni zasypiali. Trenowana przez matkę na wojowniczkę, a przez ojca na naukowca, zaskoczyłam wszystkich, nawet samą siebie i nagle poznałam magię. Z natury jestem śmiała i odważna, ale potrafię się podporządkować zwierzchnikom. Nie lubię gdy ktoś mi narzuca swoją wolę, marzę o przygodach i jestem gotowa poświęcić życie dla tego w co wierzę. Jestem Patriotką, ale w dość specyficzny sposób. Zdarza mi się popadać w zadumę i mam słabość do patetycznych gestów. Mam świetną pamięć więc lepiej mi nie podpaść. Lubię być w ruchu, w centrum uwagi, nawet jeśli przy okazji służę za tarcze strzelniczą i zdaje się, iż wykazuję odrobinę poczucia humoru. 
   
one to wiedzą
Mam 25 lat. Nigdy nie dane mi było ujrzeć mojej ojczyzny, choć często śnię o niej. W ogóle śnię bardzo wiele. Kiedyś w czasie jednej z takich pełnych marzeń nocy odwiedziła mnie moja ruda przyjaciółka. Stałyśmy na krawędzi lasu, a może urwiska, a jej głos odbijał się jakby echem od prastarych pni. "Jeden krok, postąp jeden krok ku przeznaczeniu" i ruszyłam. A złoty wąż owinął się dookoła mojej kostki. I tak idę przez życie z tym pojedynczym ogniwem kajdan, niewielką bransoletą z dzwoneczkami, a za mną lisy znak mego przeznaczenia. Od kiedy zostałam wybrana porzuciłam osadę i zostałam łowcą potworów. Bardzo pomaga mi w tym moja moc. Potrafię już:
- Zmieniać się w różne zwierzęta (niestety tylko wtedy gdy uda mi się wypatrzeć im w oczy)
- Przywoływać lisy jako swoich obrońców
- Pobudzać przedmioty do lewitacji
- Chwytać w w magiczna klatkę i rzucać kulami mocy, a także tworzyć ochronne bariery
Podobno w przyszłości będę też mogła:
- tworzyć przedmioty z myśli
- kontrolować rośliny
Jednak jeśli mam taką możliwość, korzystam z bardziej tradycyjnych metod tj. łuku i strzał. Jestem zdrajczynią walczę przeciw cesarzowej. 

Zapraszam do wspólnych wątków, a po więcej informacji o rodzicach Tade'i zapraszam do "czytaj więcej". kontakt: fantazjalonka@gmail.com. Rozwiązania graficzne zaczerpnięte ze strony: https://hogwarckie-kodowanie.blogspot.com/, którą serdecznie polecam.  

RODZINA
-&-
W oparach siwej mgły łopotały, jak łachmany nieboszczyka, poszarpane żagle, a wysokie drewniane maszty skrzypiały jękliwie uderzane podmuchami porywistego wiatru miotającego w ogorzałe twarze marynarzy drobniutkie kropelki porannego deszczu, gdy statek o wdzięcznym imieniu Izolda dokował w porcie. Jeszcze chwila i tłum pasażerów wyleje się wzburzoną falą na deski pomostu niknąc powoli, acz systematycznie w zaułkach jednego z wielu zatłoczonych portów Velaru. Wśród zajmujących, rozchwiany uderzeniami fal, pokład tylko jedna postać odziana w skromną szarą suknie nie wykazywała właściwego innym ożywienia. Zaciskała tylko blade wargi i od czasu do czasu rozcapierzonymi palcami bladej dłoni gładziła włosy. Innym znów razem jej ręce instynktownie wędrowały w kierunku ozdobnego pasa obejmującego gibką talie, w którym starym Lanthaviańskim zwyczajem spoczywał bezpiecznie ukryty sztylet. Tego dnia Serafia Rustico po raz pierwszy dotknęła drobną stopą ziemi krainy-stolicy ostatnim tęsknym spojrzeniem na zachód żegnając ojczyznę, do której miała już nigdy nie powrócić.
-&-
Miasto wrzało radością i feerią barw. Dezyderiusz z dziecięcą niemalże lekkością, mimo swego wieku, który nazwać by należało raczej średnim, zeskoczył z ostatniego schodka i wesoło zamachnął się w  powietrzu drewnianą laseczką, noszoną dla szyku raczej niż z potrzeby, bo zdobyta na polu chwały rana nie dokuczała mu już od lat, choć znacznie skróciła służbę wojskową. Wreszcie wszystko układało się po jego myśli. Dano mu swobodę prowadzenia wykładów i nikt nie wtrącał się w jego życie osobiste. Był owszem samotny, ale przecież można z tym żyć. Uniósł kanciastą nieco twarz obsypaną starannie przystrzyżonym zarostem w stronę nieba, skąd na jego śniadą cerę padały ciepłe promienie słonka. Pragnął westchnąć głęboko, gdy nagle został powstrzymany przed tym jakże wyzwalającym czynem mocnym uderzeniem w płuca. Odruchowo chwycił napastnika za nadgarstek i uniósł zmrużone na chwilę powieki. Jakież było jego zaskoczenie, gdy ujrzał tuż przed sobą ogromne i piękne kobiece oczęta, spoglądające na niego niewinnie i błagalnie. Uśmiechnął się łagodnie i w tej chwili zrozumiał, iż zginął na zawsze w tej otchłani błękitu.
-&-
Drezyderius Hogart - wyższy urzędnik karmazynowego pałacu/ wykładowca na wydziale retoryki królewskiego uniwersytetu/ weteran/ były członek Dalanarów
    Serafia Rustico - Lanthaviański szpieg/ najemna morderczyni/ dezaktywowana/ obecnie zajmuje się szyciem/ od czasu do czasu pisuje pamiętnik i wiersze



8 komentarzy

  1. [Super ciekawa postać, przepięknie napisana i zrobiona! A i nie mniej enigmatyczna, chętnie poznałbym jej historię :D Cieszę się, że się zdecydowałaś powołać do życia drugą osóbkę :) No i teraz możemy zacząć drugi wątek hehe, jeśli chcesz oczywiście ;) A i zapytam z ciekawości: magia Tadei to połączenie Yale i Dagor, czy raczej nieświadomie moce wybierałaś?]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dzięki za powitanie. Miło do was wrócić, na początek z inną postacią niż poprzednio. :) Oczywiście wątek chętnie, a czy masz może jakiś pomysł? ;)]

    Shadow King

    OdpowiedzUsuń
  3. [Jeśli tylko coś Ci świta to zaczynaj, jak masz chęć. Oczywiście kim tylko chcesz, spróbuję się dostosować ;)]

    Shadow King

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie był widmem, choć potrafił pojawić się znikąd, potrafił też zniknąć w ułamkach sekund, choć wpływ na to miały warunki pogodowe. Tylko chłód mu sprzyjał, zaś słońce i upał sprawiały, że niejednokrotnie musiał pozostać przy przyjętych środkach podróży.
    Jednak tutaj było inaczej, wszędzie gdzie panował mróz był w pełni sił. To miejsce należało do tych sprzyjających, choć prawdopodobnie tylko w jego mniemaniu.
    Mroźny powiew wiatru wzbił śnieży puch w powietrze obracając nim wedle uznania, a chwilę później ucichł, sprowadzając migoczące drobinki śniegu z powrotem na ziemię. Krwawe słońce na widnokręgu zdawało się być złą wróżbą. Jakby swym kolorem mówiło, że wkrótce teren ten spłynie krwią.
    Zmierzył wzrokiem górski teren znajdujący się przed nim, jakby próbował odnaleźć spojrzeniem coś, co było jego celem, coś za czym przybył. Milczał.
    Był samotnikiem. Nie lubił towarzystwa, jak i ludzie nie lubili jego. Miał swoje zdanie, swoje cele i przeszłość, która sam osnuł mgłą niepamięci, choć wciąż pozostawała w jego wspomnieniach.
    Najpierw docierał do jego uszu odgłos kroków, które stawiane na śniegu w dość szybkim tempie miały charakterystyczny wydźwięk, choć nie dla każdego wystarczająco wybijający się spośród innych szmerów otoczenia. Ale nie sprawiło to, by zmienił miejsce postoju, choć na chwilę. Pozostawał w jednej pozycji, w tym samym punkcie.
    Słysząc zawołanie powoli zwrócił się w kierunku z którego dobiegało. Oczom jego ukazała się postać, jak przypuszczał kobieca, choć nie był pewien czy ludzka, czy innego gatunku. Utkwił w niej zimne spojrzenie nienaturalnie niebieskich oczu. Nie powinno tutaj nikogo być. Nie w tych stronach, nie w tym miejscu. Tereny te były niedostępne dla większości, a na pewno nieprzychylne. Nieliczni wychodzili z tego żywi.
    – Kim jesteś? – padło pytanie z jego ust, a głos jego dziwnym chrzęstem i skrzypieniem, niczym kruszony lód zdawał się wirować w powietrzu razem z płatkami śniegu.

    Shadow King

    OdpowiedzUsuń
  5. [Dziękuję za powitanie! i sama przychodzę z dużym opóźnieniem, ale w końcu się udało. Wpadłam jednak do Tadei, bo akurat są z Tallisem w tej samej krainie i pomyślałam, że dzięki temu będzie łatwiej doprowadzić do ich spotkania.
    Pierwsze co mi przychodzi do głowy to to, że Tallis wpakowałby się pod ''nogi'' jakiemuś potworowi, nawet lepiej jakby to był jakiś na, którego Tadea polowała i Tallis popsułby jej tym szyki. On się jeszcze dopiero orientuje w tym wszystkim, więc w sumie problemy się go dość mocno trzymają. Oczywiście to tak tylko mi wpadło do głowy tak na teraz, ale możemy pomyśleć nad czymś razem.]

    Tallis

    OdpowiedzUsuń
  6. [Jasne, tylko w nadchodzący tydzień mam fuchę w opiekowaniu się moim małym kuzynem, także nie wiem czy uda mi się napisać coś jeszcze ... (miało być jutro, ale już jest dzisiaj) dzisiaj, a jak nie dzisiaj to pewnie już bardziej w następny weekend, choć postaram się szybciej. Wiem, że czas nas nie goni, ale tak uprzedzam (:
    A właściwie, miałabyś może zarys jakiegoś potwora na którego Tadea mogłaby polować? Ja bym to wypełniła detalami, ale na przykład czy to taki materialny potwór typu jakaś bestia, czy właśnie coś na wpół nie materialnego?]

    Tallis

    OdpowiedzUsuń
  7. Jego wygląd częściej przysparzał mu wrogów, niż przyjaciół. Świadomy był, że są osobą może zniechęcać już na starcie, ale nigdy tego nie analizował, nie roztrząsał. Sam siebie akceptował, nauczył się tego, zaś inni nie musieli. Tak, jak on nie musiał znosić ich.
    W tej chwili zaznaczona i już namacalna obecność nieco wytraciła go z tropu, jak i z myśli, które analizował w głowie. Przyglądał się kobiecej postaci. Pokiwał głową, gdy przedstawiła się, choć zadziornie, nieco dla niego zabawnie, wzięła się pod boki. Tak, to mogło zdystansować przeciętnego rozmówcę. Shadow King, gdyby się uśmiechał to taki grymas zagościłby na jego twarzy, ale zdawać by się mogło, że pod nosem przemknął jakby cień radosnej emocji.
    – Shadow King – podał swoje dane, jakby nie przejmując się tym, czy słyszała o nim, czy w ogóle jakiekolwiek wieści o jego osobie były znane, albo jak interpretowane. Rzucił swoje miano, jak nic nie znaczące słowa. – Czy to wystarczy?

    Shadow King

    OdpowiedzUsuń
  8. Już z rana wybył na spacer, teraz kiedy jego typowy harmonogram dnia nie miał racji bytu, a pracy jako takiej też nie miał, mógł poświecić znacznie więcej czasu na podziwianie widoków jakie ta kraina oferowała. Sequirius też był pięknym kontynentem. Jego mieszkańcy i lata ewolucji mistrzowsko opanowali łączenie natury z nowoczesną architekturą, tylko kiedy pracował jako archeolog, częściej przesiadując w swoim biurze niżeli w terenie, rzadko miał czas podziwiać to piękno. Teraz czasu miał aż nadto. Rzecz jasna, nie zaprzestawał w poszukiwaniu drogi powrotnej, ale dwa dni temu Epliare wyruszył w wędrówkę, aby spotkać się z innym magiem i skonsultować się w sprawie zaistniałej sytuacji, a Tallis przeczytał już chyba wszystkie księgi jakimi dysponował jego przyjaciel, zaobserwował też, że jego oczy znacznie szybciej męczą się przy świetle świecy, a nie mógł nadwyrężać ich zbytnio.
    Wziął głęboki wdech napełniając płuca świeżym powietrzem, błogo nieświadomy niebezpieczeństwa czyhającego na niego. Przystanął przed wodą, zaledwie kilka metrów od brzegu przesuwając spojrzeniem z wolna po tafli, poruszanej jedynie przez delikatny wiatr. Zsunął z nosa okulary i właśnie miał je przecierać skrawkiem materiału, kiedy usłyszał dziwne dyszenie zbliżające się w jego kierunku. Wsunął okulary szybko na nos, ale kiedy już się odwrócił gadzina leżała na ziemi, zaledwie kilka kroków od niego ze strzałą wystającą z jej szyi. Zrobił wielkie oczy rozglądając się dookoła i zaraz ujrzał postać idącą w jego stronę, równie zażartą co potwór jeszcze sekundy temu.
    W pierwszej chwili przez ten szok, prawie jej nie zrozumiał. Przecież on otarł się właśnie o śmierć! Pierw ten dziwny nieznajomy Rehyar chciał go zabić, teraz to, widoki widokami, ale w domu nie chciało go nic zabić na każdym kroku.
    -Fere... co? - Popatrzył jeszcze raz na dzika, a później znów na nią. Przyjrzał się jej uważniej dostrzegając kołczan na jej plecach i łuk, a później znów mierzą strzałę w potworze. - To ty... ty mnie uratowałaś.... Chyba... myślę... Dziękuję. - Zreflektował się w końcu. - Czy takie... stworzenia to u was normalne? Skąd one się biorą? - Zapytał przyglądając się bestii, w końcu miała tylko bazową strukturę podobną do dzika, ale cała reszta sprawiała, że stworzenie wyglądało znacznie groźniej, wręcz nienaturalnie. Nie przypominał sobie, aby w jego świecie grasowały takie zwierzęta. On to wiedział. Dość dobrze znał faunę swojego kontynentu.
    -I takie rzeczy naprawdę ogłaszane są wcześniej? Ludzie o tym wiedzą? - Mieszkał z Epilare na odludziu, nic dziwnego, że takie wieści do niego nie dotarły. - Jak to się stało, że ty tu byłaś?

    [Całość się bardzo podoba! W ogóle uwielbiam styl jakim piszesz.]

    Tallis

    OdpowiedzUsuń